
Coraz więcej właścicieli małych firm zaczyna zadawać sobie pytanie:
„Dokąd to wszystko zmierza?”
I to bardzo dobry znak.
Bo kiedy przestajesz działać tylko na przetrwanie, a zaczynasz szukać sensu w tym, co budujesz — pojawia się potrzeba strategii.
Ale właśnie wtedy często robimy kilka powtarzalnych błędów, które sprawiają, że zamiast zyskać jasność i spokój, robimy kolejną listę zadań, która nas przytłacza.
Dlatego stworzyliśmy dla Ciebie listę najczęstszych błędów przy formułowaniu strategii w małych firmach
To jeden z najczęstszych błędów.
Zamiast zaplanować kierunek, właściciele firm spisują sobie to, co chcieliby osiągnąć:
– „Chcę zwiększyć przychody o 30%.”
– „Chcę zatrudnić więcej ludzi.”
– „Chcę mieć większą rozpoznawalność.”
To wszystko są cele — ale nie strategia.
Po pierwsze cele powinny być jasne, osiągalne i mierzalne, ale pomijając to…
Strategia to odpowiedź na pytanie:
Jak – w realiach Twojej firmy – dojdziesz do tych celów?
Jakie masz zasoby, jak wykorzystasz te zasoby, aby dojść do tych celów i przede wszystkim, aby dać wartość klientom.
Nie tylko jakie działania podejmiesz, ale też co wybierzesz, co odrzucisz, jak wykorzystasz swoje mocne strony i jak zareagujesz, jeśli coś nie pójdzie zgodnie z planem.
Strategia to mapa decyzji, a nie tablica marzeń.
„U nich zadziałało, to przecież u Nas też zadziała, zróbmy to, to świetny pomysł…”
To naturalny błąd – zwłaszcza gdy jesteś zmęczony/ zmęczona i chcesz szybko ruszyć do przodu.
Podpatrujesz konkurencję, czytasz, co robią inni, bierzesz udział w kursach, gdzie ktoś pokazuje swój model.
I pojawia się pokusa: „Skoro u nich działa, u mnie też zadziała.”
Ale każda firma to inny kontekst.
– Inni ludzie, inne wartości, inna skala.
– Inna historia, inny klient, inne problemy.
– I najważniejsze: inne zasoby.
Strategia, która nie wynika z Twojej rzeczywistości, nie będzie działać.
Nawet jeśli wygląda świetnie na prezentacji.
Strategia nie polega tylko na tym, co chcesz rozwijać.
Jej prawdziwa siła zaczyna się tam, gdzie jesteś w stanie świadomie powiedzieć:
– „Tego nie będę już robił.”
– „Tego klienta nie chcę obsługiwać.”
– „Z tej usługi rezygnuję, mimo że przynosi przychód.”
I to są najtrudniejsze decyzje.
Bo rezygnacja z czegoś „działającego” może wydawać się stratą.
Ale w dłuższej perspektywie to właśnie odsiewanie rzeczy, które nie prowadzą Cię do celu, uwalnia Twoją energię i koncentrację.
Bez tego Twoja strategia to tylko plan „jak robić jeszcze więcej”.
„Wystarczy, że będziemy więcej sprzedawać, to się wszystko poukłada.”
Serio? Skalować chaos?
Brzmi znajomo?
To częsty mit w małych firmach.
I często kończy się odwrotnie: więcej sprzedaży = więcej chaosu.
Dlaczego?
Bo bez poukładanych procesów, bez powtarzalnych działań, bez jasnych zasad działania w zespole, każda dodatkowa sprzedaż generuje kolejne napięcia:
– w produkcji,
– w komunikacji z klientem,
– w realizacji usług,
– w organizacji czasu.
Sprzedaż bez strategii to jak tankowanie auta, które nie ma mapy.
Możesz jechać, ale nie wiesz dokąd — i za jaką cenę. Niestety…
To błąd, który popełniają nawet bardziej świadomi właściciele.
Zamyka się wtedy „na weekend strategiczny”, zapisuje marzenia, cele, kierunki… i wszystko wygląda pięknie.
Ale kiedy wraca poniedziałek – rzeczywistość zaczyna wygrywać.
Bo realna strategia musi być osadzona w Twojej codzienności:
– z uwzględnieniem ludzi, których masz,
– zasobów, którymi dysponujesz,
– rytmu działania, który jesteś w stanie utrzymać.
Strategia, której nie da się realnie wdrożyć, frustruje bardziej niż jej brak.
Zatrzymaj się.
Serio — zatrzymaj się choćby na 60 minut i zapytaj siebie:
Co tak naprawdę chcę osiągnąć – nie dla kogoś, tylko dla siebie?
Co mam dziś – zespół, czas, kompetencje, zasoby?
Co jestem gotów zrobić (i czego nie), żeby dojść do tego celu bez wypalenia?
I przede wszystkim jaką wartość (najlepiej unikalną) dostarczę dla klienta końcowego.
Tylko tyle — i aż tyle.
Bo strategia to nie dokument.
To kompas, który daje Ci spokój w codziennych decyzjach.